Jak to się zaręczyłem.
Nie ma takiego człowieka na ziemi, który chociaż raz nie znalazłby się w sytuacji, kiedy potrzebowałby pomocy finansowej. Prawda, że można powiedzieć, iż są ludzie, którzy mają tyle pieniędzy na koncie, że nie potrzebują się nigdzie tułać i prosić nikogo o pieniądze ale uwierzcie mi, że i oni często coś gdzieś pożyczają. Wiadomo, nie trzeba tutaj mieć wielkiej głowy, aby stwierdzić, że ludzie zamożni bardzo rzadko potrzebują takiej pomocy. Zdecydowanie dużo mniej od kogoś, kto ma tylko siebie i pracę, która daje mu tylko to, że można przetrwać do następnego miesiąca - jeśli mogę zapłacić swoje rachunki, jest spoko, bo pieniądze szczęścia nie dają. Ale są potrzebne. Na jedzenie.. Na właśnie przed chwilą wymienione rachunki. Na poderwanie dziewczyny, która może nie chcieć ciągle chodzić na spacery na tę samą ławkę, na której już nic ciekawego nie ma. Potrzebny w końcu będzie jakiś kwiatek, prezent, dobre wino, które ustawi nas na trasie do pierścionka zaręczynowego. Otóż, za co go kupić?
Ja znalazłem się w takiej sytuacji.
Bez wyjścia, bez ręki z flagą z napisem: tutaj znajdziesz pomoc - łap się.
Wtedy najczęściej szukamy opcji awaryjnej. A takich jest sporo. Wystarczy, że włączymy telewizor, gdzie zasypią nas różnego rodzajami reklam firm, które oferują swoją pomoc. Ba! Niektórzy nawet proponują, żeby nie czekać na wypłatę, a ją sobie pożyczyć i iść szaleć w siną dal. Można i tak. Niektórzy tak robią. Znam takiego jednego, co raz w miesiącu pożycza tylko po to, żeby dobrze się wyszaleć w klubie z różowym logiem. Ile ludzi, tyle potrzeb. Moja była romantyczna, bardziej złożona i nie do wytłumaczenia moim znajomym, którzy wszelkie pieniądze przeznaczają na rozrywki. Im więcej używek, tym lepiej. Bo żyje się raz i nie potrzeba rodzić się raz jeszcze - to po co odkładać. A nawet, jak się zdarzy przyjść na ten świat raz jeszcze, to i tak nie zapamiętamy, gdzie ukryliśmy nasze pieniądze. Wszystko zje rodzina.
No i co ja miałem zrobić?
Ja i moja praca w małej firmie, która pozwala mi zarobić tylko na tyle, żeby żyć jak człowiek nie jest zbyt skłonna dać mi tego, co sobie wymyśliłem. Zaręczę się! I chciałem to zrobić w ciągu tygodnia. Dokładnie za cztery dni - wtedy to moja dama miała urodziny i uznałem, że to będzie najlepszy prezent dla jej duszy, która gnie się i targa włosy od środka, kiedy jej wszystkie koleżanki mają już ustaloną datę ślubu. No... Wypadałoby już. Pięć lat związku to dość sporo. Trzeba zająć się innymi sprawami. Iść dalej. Zadzwonić po bociana i patrzeć, jak cały świat wali się nam na głowę.
Pierwsze, co zrobiłem, to wykonałem kilka tysięcy telefonów do znajomych.
"Cześć, mam sprawę..."
"Nie mam pieniędzy."
Znajomi nigdy nie mają pieniędzy. Tyczy się to biednych ludzi, jak i bogatych. Biedny ci nie da, bo nie ma, a ten bogaty też nie ma z czego, bo jak kupi sobie kilka par spodni, butów, czapek i kurtek, to też na koniec tygodnia wychodzi, że już limit mu się skończył. Tak, czy siak, nie znalazłem żadnego grosza u swoich znajomych. No, jeden chciał mi dać dwadzieścia złotych, żebym kupił sobie wódkę i wybił ten durny pomysł z głowy.
Także tego.
Potrzebowałem tylko dwóch tysięcy złotych, co nie jest wielką kwotą, przecież. No przecież, że nie. Zdecydowałem się poszukać szybkiej pożyczki bez BIG. Czemu bez BIG? Ano, bo bank mi już nie da. Wziąłem pół roku temu mały kredyt na auto i do tej pory spłacam. I jeszcze mam lekkie opóźnienia, bo zdecydowałem się na zbyt wysokie raty, a dziewczyna stała się jakoś bardziej wymagająca. Kino. Jeszcze raz kino. I znowu kino. Stała się fanką chodzenia do kina, kiedy wcześniej tego nigdy nie lubiła. I to wtedy, kiedy wziąłem kredyt. Ehh.
Po krótkich poszukiwaniach natrafiłem na stronę www.bezbig.pl. Wyświetlił mi się natłok informacji na całkiem ładnie zbudowanej stronie. Jakiś suwak z pieniędzmi obok uśmiechniętej pani, która trochę wygląda jak moja luba. O! I była interesująca mnie kwota. Całe dwa tysiące złotych... Na pierścionek... No na łeb upadłem. Ale dobra. Co mnie najbardziej ucieszyło, to fakt, że mogę wybrać termin spłacenia pożyczki. Zaznaczyłem, że sześćdziesiąt dni. Tyle mi się wydawało, że potrzebuję, aby spokojnie zebrać taką kwotę - zawsze istniał przecież fakt, że kobieta się nie zgodzi. No... Wypełniłem krótki wniosek, gdzie podałem imię, numer telefonu, numer pesel i... kazali mi czekać.
Pięć minut.
Siedem minut.
Zacząłem się pocić.
Dokładnie czternaście minut później zadzwonił telefon. Jakaś miła pani przez słuchawkę stwierdziła, że da mi te pieniądze. Podskoczyłem, wycałowałem ją przez głośnik w komórce i dobiłem targu. Jeszcze tego samego dnia miałem pieniądze na koncie, które godzinę później już z niego znikły.
Dlaczego bez BIG? Tak jak pisałem wcześniej - to najlepsza opcja, jeśli macie jakieś zaległości w spłatach. Składając wniosek na www.bezbig.pl mamy pewność, że jeśli nie mamy zbyt wielkich problemów, które sięgają milionów, to ci mili ludzie przymkną na to oko i nam zaufają. I dobrze. Bo różnie w życiu bywa. A bank... Bank nas rozumie tylko wtedy, kiedy zanosimy mu pieniądze.
A, zaręczyny się udały.
Dodaj komentarz