pieniądze, szczęście, lombardy.
Pieniądze to rzecz, która zawsze jest potrzebna i bez której nigdy żaden człowiek tak naprawdę nie zazna szczęścia. Można opowiadać bajki o tym, że one szczęścia nie dają, ale trudno znaleźć szczęście, jeśli się ich nie ma. Nie widziałem jeszcze w swoim życiu żadnej osoby, która cieszyłaby się z faktu, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie ze względu na fakt, że nie ma nic w kieszeni. Za coś trzeba jeść, jakoś trzeba zapłacić za prąd, a zimnej zimie nie wytłumaczysz, że jesteś szczęśliwy, bo nie stać cię na buty. Pieniądze to też rzecz, na której wyrosło wiele firm, który opierają się tylko na tym, że robią pieniądze na pieniądzach. Wystarczy się rozejrzeć, aby zobaczysz, ile reklam krzyczy, że pożyczy nam pieniądze. To nic innego, jak pracowanie gotówką. Tak zarabia wiele mężczyzn i kobiet na utrzymanie swoich rodzin. Początki takiej aktywności zawodowej sięgają dawnych lat i mają swoje korzenie już starożytnym Rzymie, a nawet i jeszcze dalej. Pożyczenia pieniędzy zawsze było popularne, bo życie bez pieniędzy nigdy nie było realne, jak i znalezienie szczęścia bez nich. Pożyczają biedni, jak i ci bogaci. To drugie może dziwić, ale w zależności od stanu gotówki na koncie rosną też nasze potrzeby. Inaczej żyje człowiek, który zarabia 1500 złotych na miesiąc a inaczej ten, który nosi w kieszeni minimum 7000 tysięcy złotych - zawsze można wydać za dużo, zawsze może pojawić się jakaś potrzeba, na którą akurat nam braknie. A wypłata za dwa tygodnie, za tydzień. Wtedy idziemy do źródła, które nam dołoży do kieszeni trochę setek, dzięki czemu spełnimy swoje zachcianki. A te bywają różne. Ktoś potrzebuje na podatek, inny wpadł na pomysł weekendu w Madrycie, a jeszcze ktoś postanowił zrobić szybki remont. Jest tego cała masa, a ile ludzi na ziemi, tyle tez różnych pomysł na wydawanie pieniędzy, które nigdy się nie skończą i które są to coraz inne. Są też oczywiście osoby, które potrafią żyć skromnie, chociaż każdego miesiąca spływa im majątek na ich numery kont, ale to mały odsetek ludzi. Zachodnia cywilizacja zawsze była nastawiona na konsumpcjonizm. Nasza cywilizacja to trochę takie bardziej wyedukowane stada małp, które to muszą co chwilę mieć nowy rodzaj markowego banana. Nie są głodni, ale jedzą. Mają dobry telefon, ale potrzebują mieć lepszy. Auto jeździ, ale pasowałoby już zmienić. I bo tak. Bo tak. I jeszcze inaczej, bo tak. To się nigdy u nas nie zmieni. Czym więcej pieniędzy mamy do dyspozycji, tym wydajemy jeszcze więcej. Tu nawet nie chodzi o przypadki, kiedy mamy stałą pracę i wiemy, że w następnym miesiącu przyjdą kolejne pieniądze. My po prostu wydajemy. Nauczyliśmy się żyć chwilą i brać wszystko to, na co możemy sobie pozwolić. To nie jest złe podejście do życia, broń Bożę, w końcu żyje się raz i każdy zasługuje na to, co najlepsze. Nie ma czasu do stracenia. Pieniądze to rzecz nabyta. Raz są, raz nie ma. A że mówią, że szczęścia nie dają... wiele osób jest szczęśliwych tylko dlatego, że mogą sobie kupić to na co mają właśnie ochotę.
Cały świat składa się z pieniędzy. Piszę na pieniądzach, bo musiałem kupić ten komputer, a ktoś go musiał wcześniej złożyć. Wszystko co trzymam w ręku i czym się posługuję powstało dzięki pieniądzom. Ten fotel, na którym siedzę, regał z książkami, telewizor, lampa na ścianie i cały ten blok, który może i ma fundament z cementu, to i tak naprawdę są to skamieniałe pieniądze. To samo tyczy się tej ulicy, drogi, całego horyzontu - żyjemy w świecie monet i nic nie jest w stanie tego zmienić. Nigdy.
Dobrze o tym wie Pan Waldek, który trzyma swój mały kantor kawałek od centrum miasta. Ma go już kilka lat i tylko dzięki niemu utrzymuje swoją rodzinę: żona i dwójka dzieci. Spędza tutaj czas od 8:00 rano do późnego wieczora, bo aż do 22:00. Tak wygląda jego życie, bo otwarte ma przez 7 dni w tygodniu. Twierdzi, że tak lepiej, bo konkurencja często jest już zamknięta, jak on ma otwarte, a wtedy wszyscy klienci przychodzą do niego. A kto przychodzi? Najczęściej przychodzą po pieniądze.
Pieniądze.
Pieniądze.
Pieniądze.
Są to osoby w różnym wieku: od 18 roku życia do siwych włosów i ledwo dających radę chodzić nóg - 90 latkowie. Przychodzą tu z różnymi rzeczami. Rzucają Pana Waldkowi przed oczy złote łańcuszki, pierścionki, telefony, radia, latarki, a nawet łyżki. Często przychodzą tutaj osoby, które przyniosłyby tutaj całe mieszkanie, łącznie ze ścianami i kablami w nich, gdyby nie znajdywały się one akurat na 4 piętrze bloku. To ludzie, którzy nie wiedzą skąd mają wziąć pieniądze. Są tacy, którzy pracują, ale im brakuje, i tacy, którzy w ogóle nic nie robią i tylko z wizyt w lombardzie się utrzymają. A skąd mają te rzeczy? Pana Walka to nie interesuje i nikogo, kto prowadzi tego typu interes takie pytania nie przychodzą do głowy. Sprzęt ma działać i dobrze jak są na niego jakieś papiery, jak instrukcje czy gwarancja. To wszystko. Jeśli sprzęt jest kradziony, to Pan Waldek i tak nie poniesie za to odpowiedzialności, bo Pan Waldek nie jest szeryfem, tylko kimś, kto rozdaje pieniądze pod zastaw. Lombardy stały się swego czasu doskonałym miejscem na wyciągnięcie z ludzi trochę gotówki. Wystarczyło zainwestować w małe pomieszczenie, napisać lombard na szybie, a kilka dni później cały punkt był już w sprzęcie, który przynieśli tutaj ludzie. I w zależności, czy go sprzedali, czy dali pod zastaw - sprzęt idzie od razu na sprzedaż, albo czeka na swoją kolej. Pan Waldek twierdzi, że nawet jak ktoś da sprzęt pod zastaw to i tak po niego rzadko przychodzi. Raz na jakiś czas trafi się klient, który zostawi coś dla niego sentymentalnego i się po to zgłasza, ale na ogół wszystko zostaje już w jego rękach, a wtedy wszystko to idzie na handel, gdzie zarobek zawsze jest. Sprzęt skupuje się trochę taniej od jego wartości - 100, 200, 300 złotych. Zależy. No ale przecież z czegoś trzeba żyć.
Miejsca, jak lombard stały się wielką konkurencją dla firm udzielających pożyczek. Różnice są kolosalne i często decydują o tym, gdzie osoba w potrzebie się zgłasza. Idąc po jakaś chwilówkę zawsze mamy z góry wypisane, że zwracamy wszystko za miesiąc i doliczamy do tego odpowiednio ileś procent - 100, 200, 300 złotych, w zależności od kwoty chwilówki i od warunków, jakie ma akurat dana firma. Na pierwszy rzut oka nie rożni się do za bardzo od tego, co spotykamy w lombardach. Tak, ale przecież nikt nie każe nam płacić w lombardzie rzeczywistej wartości produktu. Oddajemy tylko to, co pożyczyliśmy, doliczając do tej sumy opłatę za przechowywanie towaru - 2, 3 złote. Nie jest to wcale dużo. A jeśli sprzedaliśmy sprzęt, to nic nie zostaje nam na głowie. Mamy spokój. Dodatkowo dochodzi fakt, że nieterminowa spłata chwilówki wiąże się z ogromnym zawracaniem nam głowy ze strony firmy, która tej pożyczki nam udzieliła. Dzwonią, piszą, grożą i szargają nerwy. No i co ma człowiek zrobić? Sytuacja była taka, jaka była - nie zdołałem oddać. Zbieram. Czekajcie. Opowiemy im wszystko, a oni i tak będą dzwonić do nas 3 razy dziennie. A my, jeśli odbierzemy telefon, musimy powtarzać im to samo samo od nowa. Tak w kółko. Każdemu konsultantowi z osobna. Można dostać szału. W lombardzie nie ma tego problemu. Nikt nam nie zawraca myśli i bez problemy przyjmie nas znowu, kiedy będziemy w potrzebie. Wszystko to dzięki temu, że właściciel lombardu nigdy nie ryzykuje tym, że nie odzyska swoich pieniędzy. Wszystko jest pod zastaw i bezpiecznie. Bez względu na wszystko, co się stanie, obie strony są zadowolone.
Czasy się zmieniają i Pan Waldek siedzi ostatnio nieco zakłopotany, bo mówi, że nie wie skąd wziąć 200 000 tysięcy złotych. Po co mu aż tyle? Wszystko przez ustawę z 11 marca 2016 roku, która zarządziła pewne zmiany, które właściciele firm pożyczkowych muszą wnieść. Do tej pory, żeby prowadzić lombard, wystarczyło po prostu mieć swoją działalność gospodarczą (lombardy nie były w żaden sposób zdefiniowane przez Polskie prawo). Teraz musimy mieć spółkę akcyjną albo spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Jeśli chodzi o kwotę 200 000 tysięcy złotych, to tyle Pan Waldek musiałby wpłacić jako kapitał zakładowy. Po pierwsze, on nie ma takiej kwoty, a po drugie, nawet jeśli by ją znalazł, to nie może już dłużej prowadzić lombardu, bo każda osoba, która zasiada w zarządzie nie może być karana. A Pan Waldek swego czasu zagrał sobie w grę z urzędem skarbowym i ma na koncie jeden wyrok. Ale mówi, że jakby miał za co, to by to dał wnuczkowi, bo młody, a prace ma taką sobie. Że tu by się nadał i dobrze zarobił. On by w tym zasie odpuścił, poszedł na emeryturę i czasem mu pomagał, jakby tylko tego chciał oczywiście. Ale pieniędzy nie ma. Rodzina też nie. Tym bardziej wnuczek, który tuz po studiach przynosi do domu niecałe 1200 złotych.
Na rynku Polskim mało który lombard działa legalnie. Te małe klitki, które spotkamy, często tylko czekają na wizytę urzędnika, który zapuka, otrzepie buty, przywita się i miłym głosem poprosi o specjalne dokumenty. A potem... Potem grozi nam 2 lata więzienia i kara grzywny w wysokości 500 000 tysięcy złotych. Jak widać nie ma żartów i trzeba się liczyć z tym, co mówi prawo. Mało właścicieli lombardów w ogóle wie o tych przepisach. Nikt im nie powiedział, przegapili. Bo przecież nikt przy zmianie prawa nie chodzi z megafonem po ulicy i nie wykrzykuje na całą okolicę, że osoby takie i takie, robiące to i to, muszą natychmiast zadziałać takie rzeczy i zrobić te rzeczy. Ale, jak wiadomo, nieznajomość prawa nie oszczędzi nas przed karą, jaką przyjdzie nam za to zapłacić.
Rozwiązaniem dla tego typu miejsc, jak lombard Pana Waldka jest przystąpienie do innej spółki, jak Polski Lombard, który dobrze radzi sobie na naszym rynku i do którego ciągle przybywają nowe lombardy z całego kraju. Plusem tego typu działania jest na pewno to, że będąc w większym gronie mamy lepszą pozycję na rynku, choćby ze względu na reklamę, którą otrzymujemy za darmo. Polski Lombard cechuje się również tym, że wprowadził do swojej oferty pierwsze w Polsce pożyczki społecznościowe zabezpieczone zastawem. Inwestujemy w kredyt wolne środki i zarabiamy na każdej tego typu operacji 5 procent miesięcznie. Nigdzie indziej tyle nie zarobimy. Jest to ciekawa opcja, którą wiele osób bada i sprawdza. Pożyczki tego typu są oczywiście w 100 procentach spłacane, ponieważ w razie czego cały zastaw jest sprzedawany. Polski lombard to na pewno jedna z tych firm, które warto mieć na oku jeśli zastanawiamy się nad dalszym legalnym prowadzeniem naszego biznesu.
Co będzie z lombardami? Sytuacja ich za bardzo się nie zmieni. Jedyny problem może stanowić właśnie tylko kwota, jaką trzeba wpłacić jako kapitał zakładowy, ale tę sytuację można rozwiązać dołączając do spółki. Znowelizowana treść ustawy nadaje lombardom miano instytucji pożyczkowej, tak jak jest to w przypadku każdego kredytodawcy innej niż bank. I dlatego te jednoosobowe działalności gospodarcze muszą zostać zastąpione spółką. Cała filozofia. Lombardy na pewno nie stracą swojej popularności oraz konkurencyjności. Natomiast całe zmiany wpływają też na popularne chwilówki, które mogą też zmaleć oraz zniknąć z rynku ze względu na zbyt wielkie odsetki, które będą musiały zaproponować swoim odbiorcom.
Pieniądze.
Zwykły kawałek papieru, który jest w stanie zatrzymać ziemie.